Transport to krwiobieg współczesnej gospodarki, bez którego nie jest ona w stanie w ogóle funkcjonować. Bez przepływu masy towarowej drogą morską, kolejową, drogową czy lotniczą nie istniałby światowy handel. W transporcie jak w lustrze odbijają się przy tym wszystkie problemy gospodarcze i polityczne współczesnego świata. W końcu transport to papierek lakmusowy gospodarki, za pomocą którego można wnioskować o jej stanie i ogólnej kondycji. Spadek lub wzrost przychodów branży transportowej to zapowiedź rychłego ożywienia gospodarczego lub zwiastun nadchodzącego kryzysu czy recesji.
Myli się ten, kto postrzega transport wyłącznie przez pryzmat firm przewozowych. Transport obecnie to coś więcej niż samo fizycznie przemieszczanie ładunków na określonej trasie. To często szereg skomplikowanych czynności wykonywanych na ładunkach, łącznie z ich składowaniem, obróbką, kompletacją, itp. a następnie dystrybucją w określonych ramach czasowych, niekiedy i reżimach temperaturowych, których finalny efekt widzimy na sklepowych półkach. Dlatego bardziej adekwatnym i opisującym stan faktyczny transportu, jest jego określenie – branża TSL. Branża TSL to zbiorcze określenie takich obszarów aktywności gospodarczej jak transport (zarobkowy przewóz towarów), spedycja (usługi o charakterze doradczym w transporcie) oraz logistyka (planowanie, realizacja i kontrola efektywnego przepływu towarów). Każdy z tych obszarów ma swoją specyfikę i koncentruje się na wykonywaniu innych czynności w szeroko pojętym łańcuchu dostaw.
Branża TSL to obecnie bardzo ważna gałąź polskiej gospodarki, z udziałem w produkcie krajowym brutto na poziomie ok 7%, oraz zatrudnieniu ok 6,5%.
Mimo swojego potencjału, rynek ubezpieczeń transportowych w Polsce wciąż nie jest w pełni rozwinięty. Dla firm ubezpieczeniowych jest to nie tylko szansa, ale i wyzwanie do tworzenia bardziej elastycznych produktów wynikających z lepszego zrozumienia specyfiki branży, zwłaszcza w kontekście ostatnio zachodzących w niej zmian.
Transport drogowy w Europie od lat był domeną polskich przedsiębiorców. W roku 2004, w którym Polska przystąpiła do UE, polskie firmy realizowały ok 5% europejskich przewozów. Dziś udział polskich firm z sektora transportu drogowego w europejskim rynku przewozów drogowych mimo trwającego od roku 2023 kryzysu wciąż kształtuje się na poziomie 20%. Obok transportu drogowego od lat w Polsce dynamicznie rozwijają się przedsiębiorstwa spedycyjne, których liczbę szacuje się na kilkanaście tysięcy. Przedsiębiorstw logistycznych jest znacznie mniej, przede wszystkim z uwagi na wymagania kapitałowe wejścia na ten rynek ale i ten obszar podlega w Polsce w ostatnich latach intensywnym zmianom (wzrostowi). Co ważne, zakres usług logistycznych nie ogranicza się wyłącznie do czasowego składowania, jak to było pierwotnie, ale coraz częściej towarzyszy temu tworzenie wartości dodanej do produktu. Obecnie praktycznie przy każdej większej arterii komunikacyjnej, drogowej czy kolejowej, znajdują się centra logistyczne. Nie może to dziwić, ponieważ Polska jako kraj tranzytowy idealnie nadaje się do roli centralnego chubu Europy. Wszystko to sprawia, że mimo obecnego (i oby przejściowego) kryzysu branża TSL wciąż ma spory potencjał do rozwoju, wzmocniony w ostatnich latach wizją budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i sieci kolei szybkich prędkości. Stanowi tym samym również potencjał dla branży ubezpieczeniowej.
Termin „ubezpieczenia transportowe” ma charakter umowny. Obejmuje różne co i istoty i charakteru ubezpieczenia, które mają jeden wspólny mianownik – dedykowane są dla przedsiębiorstw działających w branży TSL. Obecnie rynek ubezpieczeń transportowych w Polsce składa się z kilku podstawowych segmentów:
Niekiedy również do ubezpieczeń transportowych zalicza się umownie ubezpieczenia OCPPM czy ubezpieczenia casco pojazdów ciężarowych.
Sektor TSL, a zwłaszcza jej część przewozów drogowych, bardzo szybko stała się obiektem zainteresowania branży ubezpieczeniowej w Polsce. Wizja szybkich i dużych pieniędzy, zwłaszcza w obszarze ubezpieczeń komunikacyjnych flot ciężkich, była za bardzo atrakcyjna aby ją zignorować. Niejako „przy okazji” pojawiał się temat ubezpieczeń OC przewoźnika, OC spedytora, które choć nie były (i nadal nie są w Polsce) ubezpieczeniami obowiązkowymi, to nie sposób było prowadzić działalności bez tych ubezpieczeń. Z zainteresowaniem branży ubezpieczeniowej nie zawsze jednak w parze szło zrozumienie specyfiki i oczekiwań sektora TSL, o znajomości zagadnień prawa transportowego – tak istotnego przecież z punktu widzenia ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej – nie wspominając.
Z drugiej strony, tj. od strony klienta, również nie było lepiej – ubezpieczenia transportowe postrzegane były przez przewoźników (ale i też spedytorów) wyłącznie przez pryzmat kosztów, które trzeba ponieść. Do tego zupełnie bezrefleksyjnie i choćby bez próby rozumienia sensu tych ubezpieczeń. Bardzo często towarzyszyła temu zupełna nieznajomość podstaw prawnych odpowiedzialności przewoźnika czy spedytora. Zaniżanie obrotów, będących od lat podstawą naliczania składki, stało się normą, a brak kontroli – a przede wszystkich penalizacji takich działań ze strony ubezpieczycieli – jedynie zachęcił pozostałych do takich praktyk. Szybko też okazało się, że ubezpieczenia transportowe nie są antidotum na wszystkie problemy jamie ma branża TSL z reklamacjami swoich klientów a ubezpieczyciel nie jest bankiem, wypłacającym odszkodowania na każde żądanie klienta. Odmowy wypłat odszkodowań zadziałały jak kubeł zimnej wody, budząc wśród przewoźników rozczarowanie, wrogość i brak wzajemnego zaufania, które przetrwały do obecnych czasów.
W konsekwencji branża TSL i rynek ubezpieczeń transportowych w Polsce nigdy nie cieszył się szczególnymi względami ubezpieczycieli (i vice versa), a wysoka szkodowość ubezpieczeń OC przewoźnika i spedytora, zwłaszcza w ostatnich latach, jedynie umocniła takie postawy. Wycofanie się z rynku ubezpieczeń transportowych kilku ubezpieczycieli stanowiło tylko potwierdzenie tezy, że poruszanie się na tym rynku wymaga rozwagi, wiedzy, doświadczenia i przede wszystkim budowania (zdobywania) portfela klientów nie tylko w oparciu o oferowanie niskie ceny. Nie zmienia to jednak wszystko faktu, że ubezpieczenia dla transportu wciąż znajdują się w ofercie największych firm ubezpieczeniowych w Polsce.
Obecna oferta produktowa ubezpieczeń dla branży TSL jest pokłosiem dotychczasowych doświadczeń ubezpieczycieli, zwłaszcza w zakresie szkodowości. Najczęściej są to wystandaryzowane produkty, do których można wprowadzać zmiany w zakresie ubezpieczenia czy innych parametrów ubezpieczenia w postaci klauzul czy postanowień dodatkowych.
Analiza oferty rynkowej prowadzi do następujących, ogólnych wniosków:
Nie sposób zauważyć, tłumacząc przy okazji postawę ubezpieczycieli, że wciąż jednym z najważniejszych kryteriów wyboru oferty dla branży TSL jest cena ubezpieczenia, co ogranicza swobodę działania ubezpieczycieli, którzy siłą rzeczy muszą dostosować do ceny swoją ofertę.
Warto również odnotować fakt pojawienia się na rynku ubezpieczeń transportowych w Polsce kilku zagranicznych ubezpieczycieli, oferujących coraz śmielej swoje rozwiązania dla branży w ramach swobody świadczenia usług w UE.
Branża TSL podlega ostatnio istotnym zmianom. Rynek transportowy w Polsce pogrążony jest od kilku lat w kryzysie, któremu towarzyszy fala upadłości firm, zwłaszcza tych najmniejszych, działających na zleceniach spotowych (pojedynczych, niezaplanowane zleceniach, uzyskiwanych głównie z giełd transportowych).
Obecna sytuacja branży TSL jest wypadkową wielu różnych zjawisk o podłożu gospodarczym, społecznym jak i politycznym:
Nie bez znaczenia dla obecnej sytuacji branży jest polityka Unii Europejskiej, zmuszając przewoźników do i kosztownych i niezasadnych ekonomicznie inwestycji w obszarze ekologii, a których nie są w stanie udźwignąć (ok ¼ emisji CO2 w UE pochodzi z transportu, z tego za ok 70% odpowiedzialny jest transport drogowy). W konsekwencji część przedsiębiorstw transportowych, nie tylko zresztą polskich, zmuszona będzie ograniczyć lub zamknąć działalność w najbliższym czasie.
Barierą rozwoju branży jest też prawodawstwo niektórych krajów ograniczające swobodę świadczenia usług na terenie UE choćby w ramach usług kabotażowych (dużego i małego kabotażu).
Nie dziwi zatem obecna presja firm transportowych w Polsce na redukcję wszelkich kosztów, w tym ubezpieczeń, a wszystko to dla zachowania konkurencyjności na rynku. Dziś polska branża transportowa walczy nie o rozwój, a o przetrwanie w obecnej formie i utrzymanie pozycji lidera w zakresie usług transportu drogowego.
Ciężkie czasy dla transportu oznaczają również ciężkie czasy dla ubezpieczycieli transportowych. Konsekwencją zmian na rynku transportowym jest mniejszy wolumen składki i większa presja na jej obniżkę w przyszłości. Prognozy dla branży transportowej na najbliższe lata nie malują się w szczególnie jasnych kolorach. Ożywienie koniunktury na rynku usług transportowych nie nastąpi szybko. Wszystko jest obecnie w rękach polityków, którzy nie kwapią się w podejmowaniu działań w celu ratowania branży. Nie jest to wszystko dobrą prognozą również dla rynku ubezpieczeń transportowych w Polsce. Oba te rynki to przecież system naczyń połączonych i sytuacja jednego przekłada się wprost na wyniki finansowe drugiego.
Trudna sytuacja na rynku usług transportowych (i ubezpieczeń transportowych) nie oznacza jednak końca tej branży. To raczej naturalny proces w gospodarce, proces przebudowy i dostosowywania się do zmieniającego się otoczenia rynkowego. Kryzys działa na branże TSL jak dobór naturalny w przyrodzie – eliminuje osobnik słabe, chore, nieprzystosowane do funkcjonowania. Pozostają silni i umiejący radzić sobie w trudnych sytuacjach i przede wszystkim potrafiący dostosować się do tych warunków. Z przedsiębiorstwami transportowymi jest dokładnie tak samo – dziś padaj głównie ci, którzy podjęli złe decyzje biznesowe, zbyt mocno się zadłużyli, ponieśli koszty nierentownych inwestycji albo którzy myśleli krótkoterminowo lub którym po prostu nie dopisało przysłowiowe szczęście w biznesie.
Zmiany w strukturze rynku to nie jedyne zmiany w obszarze branży TSL i ubezpieczeń transportowych. Zmienia się również samo ryzyko w transporcie i spojrzenie na nie z ubezpieczeniowego punktu widzenia.
Ryzyko w transporcie ma charakter dynamiczny, tj. zmienny w czasie. Jeszcze parę lat temu głównym problemem w transporcie byli nielegalni imigranci i szkody wynikające z tego tytułu. Dziś plagą współczesnego transportu – i co ważne podkreślenia, w skali ogólnoeuropejskiej a nie tylko polskiej – są kradzieże i wyłudzenia ładunków, na niespotykaną od dawna skalę. Zjawiska te powiązane są nie tylko z bieżącą sytuacją ekonomiczną w Europie (kryzys czy też spowolnienie gospodarcze) ale mają również związek z przypływem do Europy fali nielegalnych imigrantów.
Przeciwdziałanie przestępczości w transporcie nie jest zadaniem łatwym i to z wielu powodów:
Współczesny transport czy logistyka opiera się na przepływie informacji w cyberprzestrzeni. Dlatego coraz większe znaczenie dla branży TSL mają zagadnienia dotyczące cyber bezpieczeństwa i możliwość ubezpieczenia tego rodzaju ryzyk. Nie trzeba być wizjonerem aby uzmysłowić sobie jak brzemienny w skutkach dla przedsiębiorstw logistycznego może być kilkudniowy paraliż systemu informatycznego, regulującego dystrybucje np. środków spożywczych do sklepów o krótkotrwałym terminie do spożycia, czy leków do aptek lub szpitali.
Zupełnie nowym ryzykiem w transporcie jest tzw. wojna hybrydowa, której jesteśmy świadkami i w jakiś sposób też jej uczestnikami. Działania na terenie państw trzecich, mimo formalnego braku stanu wojny, wymykają się ramom klasycznej definicji wojny hybrydowej. W myśl tej definicji rozumianej jako strategię wojenną łączącą działania konwencjonalne, nieregularne cybernetyczne, terroryzm i przestępczość w tym samym czasie, celem osiągnięcia celów politycznych. Działania w ramach wojny hybrydowej są prowadzone na różnorodnych płaszczyznach: militarnej, politycznej, gospodarczej, społeczno-kulturowej, historycznej, psychologicznej oraz informacyjnej (dezinformacja i propaganda). To również nowy wymiar ryzyka, z którym należy się w ubezpieczeniach zmierzyć.
Rynek ubezpieczeń transportowych w Polsce stoi u progu istotnych zmian. Obecny kryzys to tylko chwilowy przystanek dziejach branży TSL, czas na przemodelowanie działalności i dostosowanie się do nowych warunków społecznych i gospodarczych.
W kontekście tych zmian firm ubezpieczeniowe nie mogą pozostać bierne. To moment, by nie tylko zrewidować swoje zasady underwritingu ubezpieczeń transportowych, ale by tak modne przecież hasło „zarządzanie ryzykiem” napełnić zupełnie nową treścią.
Dzisiejszy klient transportowy to nie ten sam klient co kilkanaście lat temu. Jest bardziej świadomy swoich potrzeb (co nie oznacza, że w jest pełni wyedukowany), ma doświadczenie (często negatywne) z ubezpieczeniami i szkodami więc do ubezpieczeń podchodzi z dystansem. Jego oczekiwania co do oferty ubezpieczeniowej są znacznie większe.
Dostosowanie oferty nie tylko do oczekiwań klienta ale nowych ryzyk, inwestycje w technologie, edukacja rynku i odważne podejście do innowacji – to nie opcje, lecz konieczność, jeśli ktoś zamierza na tym rynku działać. Dla firm, które podejmą to wyzwanie, otwiera się perspektywa wzrostu, zdobycia lojalnych klientów i przewagi konkurencyjnej. Że tak można działać pokazuje przykład krajów z Europy Zachodniej, w których – co prawda nieśmiało – ale jednak, wprowadzane są już innowacje odzwierciedlające nowe podejście do ubezpieczeń transportowych: polisy ze składką pochodną od liczby przejechanych w danym miesiącu kilometrów, ubezpieczenia powiązane z systemami oceny stylu jazdy kierowcy, czy bardziej przyziemne rozwiązania – nagradzanie kierowców za bezpieczną i bezszkodową jazdę, wprowadzenie na stałe ubezpieczenia cargo do oferty firm spedycyjnych, itp.
Bez wątpienia rynek ubezpieczeń transportowych jest bardzo wymagający zarówno dla pośredników ubezpieczeniowych ale i ubezpieczycieli. Wciąż jest to pole do popisu dla prawdziwych fachowców w tej branży. Trzeba tylko chcieć i podejść do tematu z głową.